Drodzy Bracia i Siostry!
Cieszę się, że razem z wami mogę rozpocząć tegoroczny adwent. Dziękuję księdzu proboszczowi Leszkowi za zaproszenie do parafii świętego Andrzeja Apostoła, jednej z najstarszych w Warszawie.
Przez pierwsze dni adwentu towarzyszy nam prorok Izajasz.
1. Tekst, który dziś usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu, rozpoczyna się i kończy przypomnieniem, że Bóg jest naszym Ojcem. Jahwe reaguje na niewierności synów tego narodu, ale nawet jeśli ta reakcja jest pełna emocji, to jednak zawsze przeważa chęć przyjścia z pomocą tym, którzy nie zachowują przymierza z Bogiem.
Izajasz przypomina też swoim ziomkom, że powinni wrócić do pierwotnej gorliwości w swoich relacjach z Bogiem Przymierza. Pada też dość przejmujące stwierdzenie o Bogu, który skrywa swoje oblicze i oddaje nas w moc naszej winy. Ale to nie jest ostateczna prawda o Bogu. To tylko oddaje ludzkim pojęciami, jaki Bóg mógłby być, gdyby kierowała nim jedynie sprawiedliwość. Bóg jest jednak bogaty w miłosierdzie, co prorok Izajasz wyraża w nieco inny sposób: Ty jesteś naszym ojcem.
2. W adwencie przypominamy sobie w sposób szczególny, że na takiego Boga, który jest naszym ojcem, czekamy. Z takim Bogiem spotkamy się u kresu naszych dni. Bóg, który zesłał na świat swego Syna, aby nas zbawił, jest Bogiem bogatym w miłosierdzie, jest Bogiem, który nas kocha. To Bóg, który jest miłością. Dlatego święty Paweł przypomniał, pisząc list do Koryntian, o łasce danej nam w Chrystusie Jezusie. Jezus, przychodząc na świat, przyszedł do nas, aby wyświadczyć nam dobro w tym ostatecznym wymiarze. Czym się mógł kierować Jezus, gdy podejmował się za nas umrzeć, jeśli nie miłością?! Tylko ona, miłość, pozwala zrozumieć i uzasadnić Jego ofiarę. A gdy umarł, potem zmartwychwstał, a odchodząc do domu Ojca, zesłał nam Ducha Świętego, aby z nami i w nas pozostał. On też jest Miłością. Czego mielibyśmy się obawiać, skoro z wszystkich stron jesteśmy otoczeni Bożą miłością?! Możemy więc oczekiwać spotkania z Bogiem w pokoju ducha, bezpiecznie.
3. Miłość domaga się miłości. I to nie jako zapłaty za otrzymane dobro, ale z potrzeby serca. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie – jak przypomniał nam Pan Jezus. To jest naturalna reakcja na dobro otrzymane. To jest ta czujność, o której mówiła dzisiejsza Ewangelia. Nie – czuwajcie z drżeniem serca, z obawą, z niepokojem. Czuwajcie, żeby nie przegapić momentu, gdy na miłość można odpowiedzieć miłością. Grzech w życiu człowieka to choroba, choroba, którą można uleczyć jedynie jeszcze większą miłością. I nawrócenie człowieka to nic innego, jak wysiłek kochania na nowo, jeszcze bardziej, jeszcze mocniej i jeszcze bardziej bezinteresownie. Niejako w odruchu zdrowego serca, które już niczym nie jest zainfekowane: ani przywiązaniem do tego, co małostkowe, ani dawnymi urazami, ani zazdrością, która czasem w nim kiełkuje, ani też przywiązaniami, które przesłaniają potrzeby bliźnich. I można by mnożyć te infekcje ludzkich serc. Ale po co?! Będzie bardziej pożyteczne, jeśli każdy z nas je sam przed sobą nazwie i pozwoli uleczyć się Bożej miłości.
Drodzy Bracia i Siostry!
To są moje życzenia na rozpoczynający się adwent. Święty Andrzej, tutejszy patron, którego niedawno świętowaliście, niech nas w tym adwentowym leczeniu wspomaga.
Maryja, która przyniosła na świat Chrystusa, naszego Odkupiciela, niech nam pomaga być radosnymi i wiernymi świadkami Jezusa w naszym codziennym życiu.
Przekazując wam wszystkim serdeczne pozdrowienia i błogosławieństwo w imieniu papieża Franciszka, proszę was również o modlitwę w intencjach Ojca Świętego.