Homilia podczas Mszy św. w Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Pasterka)

Drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie!

U samego zarania dziejów, Bóg Ojciec zrealizował swój największy sen: sen o stworzeniu świata. Stworzył więc niebo i ziemię, rośliny, zwierzęta, rzeki i morza. Czegoś jednak temu wszystkiemu brakowało. Wtedy dobry Bóg wyśnił człowieka i powołał go do istnienia na Swój obraz i podobieństwo. Niestety, w krótkim czasie człowiek zaciemnił obraz Boga, który nosił w sobie i oddalił się od Niego. Od tego czasu ludzkie serce zamknięte było przed Stworzycielem, skoncentrowane na własnych potrzebach i interesach. Człowiek zapędził się w gąszcz fałszywych uczuć, gubiąc się we własnych kłamstwach.

Wtenczas Bóg po raz drugi zrealizował Swój sen, rozpoczynając wszystko od początku.

Postanowił bowiem zesłać na świat Swego Jednorodzonego Syna, aby Ten przywrócił człowiekowi jedność z Ojcem i przypomniał mu, że pomimo wszelkich nieprawości i grzechów, w sercu człowieka nadal przebywa Bóg. Właśnie w Boże Narodzenie świętujemy ów Boży sen, który w Jezusie Chrystusie stał się rzeczywistością.

Według biblijnego opowiadania Boży Syn przyszedł na świat w stajni, „bo nie było dla Niego miejsca w gospodzie”. Już od średniowiecza, a szczególnie od czasów świętego Franciszka z Asyżu, artyści bardzo chętnie przedstawiali właśnie ową ubogą stajenkę. Mówią o niej również teksty wielu przepięknych, starodawnych kolęd i pastorałek. Cóż jest tak szczególnego w tym miejscu, co ono symbolizuje?

 

Drodzy Siostry i Bracia,

powinniśmy nieustannie uświadamiać sobie, że to my właśnie jesteśmy ową mizerną stajenką, w której rodzi się Bóg. Sami wiemy, że z powodu naszych słabości i grzechów, nie jesteśmy jakimś wspaniałym pałacem, który chętnie byśmy Mu ofiarowali.

Jezus przychodzi na świat w miejscu, gdzie przebywają zwierzęta, bo ludzkie, bardziej godne siedziby zostają przed Nim zamknięte. Stajnia symbolizuje tę sferę naszej duszy, którą najchętniej ukrylibyśmy przed wszystkimi. Tam właśnie rodzą się i zamieszkują nasze instynkty, pragnienia, pokusy, których sami się boimy.

Panuje tam chłód, ciemność, brud. Jakże mizerna i wstyd przynosząca jest ta szopka… a jednak Bóg chciał narodzić się właśnie w tym miejscu. Ta prawda wymaga od nas wielkiej pokory. Musimy zebrać się na odwagę i otworzyć  przed Panem drzwi naszej stajenki, ukazując Mu całe nasze wnętrze.

Bóg nie chce mieszkać w pięknych komnatach naszego serca, tych otwieranych chętnie przed wszystkimi. On pragnie zejść do najbardziej skrywanych zakamarków naszej duszy i Swoim blaskiem oświecić panujące tam ciemności, wyzwolić nas z niewoli grzechu, z tego wewnętrznego więzienia fałszywych ideałów i obsesji. Albowiem tam, gdzie przebywa Boskie Dzieciątko, każda rzecz znajduje swoje miejsce, staje się ludzka i dobra. Tu właśnie realizuje się w pełni Boski sen o zbawieniu człowieka.

 

Drodzy Siostry i Bracia,

bożonarodzeniowe czytania przekazują, że podczas gdy ludzie zamykali swe mieszkania, zwierzęta oddały maleńkiemu Jezusowi własny żłóbek. Jak to się stało, że właśnie one zrozumiały sens tego, co się wydarzyło? Dlaczego tak bardzo bronimy się przed tym, co naszym zdaniem mogłoby zakłócić błogi, święty spokój?

Z pewnością znana jest wszystkim baśń o pewnym człowieku, któremu zapowiedziana została wizyta Pana Boga. Dumny i podekscytowany wysprzątał cały dom i przygotował wyśmienitą wieczerzę. Czekał i czekał, ale Bóg nie przychodził. Wręcz przeciwnie, do drzwi zapukał jakiś żebrak i został zaraz przepędzony, potem zjawiła się biedna wdowa i zmęczony pielgrzym, także oni brutalnie odpędzeni z niczym. W końcu, rozczarowany i zagniewany gospodarz położył się spać.

We śnie ukazał mu się Pan Bóg, mówiąc: „Trzy razy dzisiaj przyszedłem do ciebie, a ty trzy razy mnie przepędziłeś”. Drodzy Siostry i Bracia, Dzieciątko leżące w żłóbku oddanym mu przez zwierzęta ukazuje nam, że jedynie prostoduszność i instynktowna otwartość na potrzeby bliźnich, nie zaciemniona przez egoizm i wygodnictwo, pozwoli nam zobaczyć Boga w tych, którym otwieramy drzwi naszego serca.

 

Pochylmy się jeszcze przez chwilę nad opowieścią o narodzinach Jezusa. Ewangelista przekazuje nam, że podczas gdy Maryja układała swoje Dzieciątko w żłóbku, grupa pasterzy pilnowała pod gołym niebem swoich owiec. To oni zostaną pierwszymi głosicielami narodzenia Pana. Możemy zapytać: dlaczego właśnie pasterze? Byli przecież uważani przez pobożnych izraelitów za klasę wyjątkowo podłych grzeszników.

Prawda jest jednak inna: ci pogardzani przez wszystkich ludzie mieli pewną fundamentalną zaletę, która pozwoliła im usłyszeć w nocy anielskie wołanie. Chodzi oczywiście o głęboką pokorę i powiązaną z nią zdolność uważnego słuchania. Człowiek, który umie słuchać jest otwarty na każdą dobrą nowinę, nawet najbardziej niespodziewaną. Właśnie takiego pokornego i posłusznego wsłuchania się w głos Boga potrzeba, aby zrozumieć i dostrzec tajemnicę zstąpienia na świat Bożego Syna.

Starajmy się naśladować pasterzy w ich otwartości na Boże wołanie. Przekonamy się wówczas, że również i my doświadczymy dziwnego uczucia jakiego oni doznali tamtej nocy na widok chórów anielskich: oto blask niebiańskiego światła rozpędzi wszelkie ciemności i ujrzymy tajemnicę Boga, który zstąpił na świat w ludzkiej postaci.

Prawdziwy chrześcijanin świeci boskim światłem w szarej i często przeraźliwej codzienności swojego  życia, a nie tylko w świątecznej atmosferze Bożego Narodzenia. On, podobnie do pasterzy, potrafi dostrzec anioła, który nieustannie towarzyszy każdemu z nas. Anioł ten, nawet w sytuacjach kiedy przytłacza nas cierpienie i smutek, przekazuje nam dobrą nowinę o tym, że blask nowonarodzonego Jezusa otacza również naszą egzystencję.

 

Drodzy Siostry i Bracia,

Pan Bóg z wielką troska pielęgnuje Swój sen dotyczący człowieka. Sen, który staje się rzeczywistością w Jezusie Chrystusie. Od czasu Jego narodzenia każdy z nas jest Jego synem czy córką. Jesteśmy bożymi dziećmi.

Zbawcze pragnienie Ojca dotyczy nie całej ludzkości w ogólności, ale spełnia się w każdej osobie, jedynej i niepowtarzalnej. Naszym zadaniem jest ukazać światu ów Boży sen. Niewątpliwie, niezwykle pomocnym może być świadome przeżywanie narodzenia Chrystusa, w którym zrealizował się w pełni plan Ojca. Blask bijący od mizernego betlejemskiego żłóbka ożywia bowiem zaciemniony przez nieposłuszeństwo obraz Boga w człowieczej duszy.

To właśnie jest prawdziwe świętowanie Bożego Narodzenia. Tak, a nie inaczej, Jezus chce przyjść na świat, aby pokazać wszystkim dobroć i miłosierdzie Boga Ojca. Przyjmijmy więc Dzieciątko, otwierając Mu wszelkie zakamarki naszego serca, a wówczas On zrealizuje wspaniały Boski sen o naszym zbawieniu.

Amen

Warszawa, 24.12.2019